Świąteczne jajkobranie



O tym czego nie może zabraknąć w naszym świątecznym koszyczku...

Naszą zabawną rodzinę tworzymy od niedawna. Należą do niej:
Pan Tata Lili, Mama Lili, Kot Jerry i Lili we własnej osobie. To są pierwsze święta Wielkiej Nocy, które spędzimy razem z Lili (nie licząc tych podczas jej pobytu w moim brzuchu).

Według większości portali dla kobiet - tak dla kobiet, bo to one czytają o świątecznym nastroju, święta to czas odpoczynku. Czas kiedy możemy na chwilę się zatrzymać, spędzić czas w spokoju z rodziną i delektować się każdą chwilą. Rano zjadamy świąteczne śniadanie, a po południu stoły dekorują świeżo upieczone ciasta i pyszne potrawy.

Nasza rzeczywistość nie do końca pokrywa się z obietnicami portali dla kobiet. Święta spędzamy w biegu. Trwają dość krótko, a musimy odwiedzić obie mamy. U jednej i drugiej napychamy nasze żołądki smakołykami, a wieczorem zdychamy z przejedzenia i bijemy się z wyrzutami sumienia, bo właśnie zrozumieliśmy się ile kalorii pochłonęliśmy. Kolejnego dnia jest powtórka z rozrywki i szczera chęć poprawy i diety "od poniedziałku"-  jak co poniedziałek ;)

Całe święta staramy się nie wchodzić na wagę, ba! kolejny tydzień nawet na nią nie zerkamy. Czekamy aż organizm sam pozbędzie się świątecznych kilogramów. Nadzieja matką głupich.

Święta Welkanocy poniekąd zobowiązują nas, to wypełnienia tradycji i poświęcenia pokarmów. Nasz koszyczek wygląda dość standardowo, ale jego wnętrze zachwyca!

Postanowiliśmy, że trzymamy się tradycji z lekkim przymrużeniem oka. Nie będę tutaj wypisywać tych tradycyjnych produktów, które znajdziecie w swoich koszykach, bo jeśli chociaż raz mama was wysłała z koszyczkiem, to doskonale wiecie co tam się znajduje. Jeśli jednak mama nigdy was z nim do kościoła nie wysłała, a sami tez nie czuliście takiej potrzeby, to spokojnie te inforacje w internecie odnajdziecie. Wujek google wie wszystko ;)

Swoją drogą, tak mi się teraz przypomniało, że będąc dzieckiem strasznie się wkurzałam, że muszę pędzić z tym koszyczkiem. W dodatku sąsiadki "przy okazji"  wpychały mi swoje żeby same nie musiały iść.. i tak szłam biedna z 3 koszykami..
Obiecałam sobie wtedy, że jak będę dorosła, to moje dzieci będą za mnie z tym koszyczkiem biegały - wydaje mi się, że jeszcze trochę sobie na to poczekam.

Tak wracając do sprawy naszego koszyczka... u nas znajdziecie w tym roku o kilka rzeczy więcej:
- przysmak dla kota Jerrego i tuńczyka - bo to będzie stanowiło jego świąteczne śniadanie i obiad. W zeszłym roku nas zlekceważył i nawet do tego nie podszedł.. tylko nasikał do pustego koszyczka..
- mleko dla Lili - moje dwie mleczarnie pójdą do kościoła, ale na wypadek gdyby ksiądz święcił tylko to co w koszyczku, to jest tam mleko dla Lili - to jej posiłek,
- dwie sztuki Kinder Niespodzianki - przecież to jajko, ba! jakby pisanka tylko, że czekoladowa ;) Moja mama wprowadziła taką tradycję, że zawsze w te święta każdy z nas dostawał kinder niespodziankę a ja słodkie tradycje lubię podtrzymywać.

Jak widzicie w naszym koszyczku jest dla każdego coś dobrego ;) Może jeszcze skuszę się na dodanie tam jakiegoś słoiczka z obiadkiem dla Lilki ;)

Jesteśmy niestandardową rodziną z niestandardową tradycją. A jak święta mijają u was? Jak wyglądają wasze koszyczki?

Korzystając z okazji Życzę Wam Zdrowych i Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy. Żeby te święta minęły wam przede wszystkim w radosnym nastroju i żebyście jakże wypoczęci wrócili do nas zaraz po ich zakończeniu.

Mama i Lili







1 komentarz:

  1. i nawet o Jerrym pamiętałaś:)
    ps. widzę, że zdolności plastyczne są;)
    Wesołych świąt dla Pana taty, mamy i Lili i Jerrego:)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.