Dziś luźniejszy post - nasza kolejna stylizacja. 
Niestety modelka przychorowała i nie miała humoru na przymiarki ;)

Przede wszystkim przedstawiamy nasz ulubiony wiosenny dodatek - futrzaną kamizelkę.
Lili podoba się chyba tak samo jak mi, bo ciągle wyrywa z niej "kłaczki".

W naszych wiosennych stylizacjach nie może też zabraknąć cudownych opasek. Te, które widzicie na zdjęciu, to tylko niewielka ich część.
Jest ich tak dużo, że chwilowo leżą w pudełku. 
Może macie jakieś sprawdzone sposoby na ich przechowywanie żeby przy okazji cieszyły oko?

Pozdrawiamy!
Mama i Lili





Sukienka: ZARA
Kamizelka: ZARA
Rajstopki: osiedlowy sklepik
Buty: H&M
Opaski: głównie Aliexpress

29.03 W kratkę!

by on 09:32
Dziś luźniejszy post - nasza kolejna stylizacja.  Niestety modelka przychorowała i nie miała humoru na przymiarki ;) Przede wszystkim p...

Żyrafka Sophie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród młodych mam, które chcą dla swoich pociech wszystkiego co najlepsze i najzdrowsze. Jest ona poniekąd wyznacznikiem nowoczesnego rodzicielstwa zgodnego z obecnymi trendami panującymi w sieci.

Ci, którzy już tym tematem się kiedyś zainteresowali, wiedzą, że nie należy ona do najtańszych gryzaków i właśnie to budzi wiele kontrowersji. 
Zacznijmy jednak od początku.

Kto to Sophie
Żyrafka Sophie, to gryzak, który ma pomóc naszym dzieciom przyjemnie przejść przez etap bolesnego ząbkowania. Pochodzi z pięknej Francji i jej tradycja sięga około 50 lat.

Skąd ten szał
Sophie jest wykonana z naturalnej gumy otrzymanej z drzewa gumowego Hevea, a jej cętki to nic innego jak barwnik spożywczy. Dzięki temu uważana jest za niezwykle EKO zabawkę.

Co obiecuje producent
Marketing Sophie jest niewyobrażalnie  pozytywny. Producent twierdzi, że stymuluje ona odpowiednio:
Wzrok - przyciągając jego uwagę do brązowych cętek znajdujących się na całej jej powierzchni.
Słuch - dzięki piszczałce, która znajduje się w jej wnętrzu.
Smak - jest zrobiona w 100% z naturalnej gumy i farby spożywczej.
Dotyk – przyjemna i delikatna w dotyku. Kształt jest idealny dla małych rączek.

MOJE FAKTY
Żyrafka kosztuje średnio około 70 zł co niestety nie sprzyja naszej kieszeni. Jeśli już ktoś decyduje się na jej zakup, to w większości na jakąś okazję. 
Sama kupiłam ją z ciekawości i też przyszłościowo na potrzeby tego postu ;)

Moim zdaniem stwierdzenia producenta, o których pisałam wyżej, nie są do końca trafne.
Wzrok - cętki nie są na tyle kontrastowe żeby nie wiadomo jak bardzo stymulowały wzrok mojej Lili. Mam wrażenie, że ona wcale nie zwróciła na nie uwagi. Taniej zainwestować       w karty kontrastowe.
Słuch - może nam trafił się felerny egzemplarz, ale nasza piszczałka nie zawsze działa poprawnie, a już na pewno nie działa, kiedy to Lili próbuje jej użyć. Trzeba do tego odrobiny sprytu.
Smak - z ciekawości spróbowałam i nie czuję żadnego smaku (nie wiem czego się spodziewałam).
Dotyk - tutaj się zgodzę - faktycznie zabawka jest miła w dotyku i łatwo złapać ją w małe rączki dziecka. Dzięki swojej długiej szyi zawsze jest w zasięgu ręki ;) Co też bardzo ważne jest lekka.

Czy Sophie to HIT czy jednak KIT
Pamiętajmy jednak, ze najważniejsza jest opinia dziecka, a tego w wieku mojej Lili ciężko o nią zapytać. 
Widzę, że chętnie się nią bawi. Lubi memłać jej uszy i nogi, ale czy to jej ulubiony gryzak? Myślę, że jeden z dwóch jej ulubionych, przy czym ten drugi kosztował 10zł, więc rozbieżność jest spora.
Faktura żyrafki sprawia, że łatwo przyczepiają się do niej jakieś drobne farfocle, co mnie bardzo denerwuje.

Gdybym miała jeszcze raz zadecydować o tym czy kupię Sophie czy nie, to bym jej jednak nie kupiła, bo te pozostałe 60zł mogłabym wydać na sporą paczkę pampersów. 
Lili przez brak Sophie nie rozwijałaby się gorzej ani nie byłaby poszkodowana. 
Jestem wręcz pewna, że tego braku by nie odczuła. 
Pamiętajcie jednak, że to wy zarządzacie swoimi finansami i wiecie, co najlepsze dla waszych dzieci. Ten post stanowi tylko moją opinię i nie był przez nikogo finansowany :)

A jak z Sophie u was? Macie? Polecacie czy żałujecie jej zakupu?

Pozdrawiamy ciepło wszystkich czytelników i zapraszamy po więcej.
Mama i Lili







 
Wraz z rozpoczęciem kalendarzowej wiosny popadłyśmy w niezwykle wiosenny nastrój.
Pogoda robi się coraz ładniejsza i coraz częściej wychodzi słońce!
My obecnie zmagamy się z kuracją antybiotykową, ale szybo wracamy do zdrowia i do was.
Z niezwykłą przyjemnością przedstawiamy wam naszą pierwszą wiosenną stylizację! 

Czy tak samo jak ja uwielbiacie opaski i podkolanówki?
Od kiedy jestem szczęśliwą posiadaczką córki kupuję je nałogowo ;)
Przesyłamy moc uśmiechu i zachęcamy do wpadania częściej.
Mama i Lila

Bluzka: ZARA

Francja elegancja

by on 09:11
  Wraz z rozpoczęciem kalendarzowej wiosny popadłyśmy w niezwykle wiosenny nastrój. Pogoda robi się coraz ładniejsza i coraz częście...

Dzisiaj mamy pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, a to oznacza, że pozostało coraz mniej czasu do naszej ulubionej pory roku - lata!

Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i wiosna też nam się podoba - powoli zmieniamy gondolę na spacerówkę, a jeśli pogoda pozwoli zmienimy kombinezon na wiosenną kurtkę!
Wstajemy coraz wcześniej, bo prosto do łóżka o poranku w końcu zaglądają nam promyki słońca.

W Liliowej szafie zdecydowanie królują już wiosenne ubrania i dodatki.
Niestety z butami mamy mały problem - posiadamy, ale młoda panna pozbywa się ich szybciej niż je zakładamy.
Czy ktoś zna jakiś skuteczny sposób przytwierdzenia ich do stopy na nieco dłużej? Może superglue?

Póki co w naszej szafie zdecydowanie przeważają stonowane kolory - beże, pastelowe róże i rudości.
Teraz polujemy na coś nieco żywszego ;)
Na zdjęciach przedsmak naszych wiosennych ubranek.Niebawem pochwalimy się naszymi stylizacjami.





Tymczasem zapominalskich zapraszamy również na nasz profil na Instagramie i Facebooku gdzie widujemy się częściej!

Do zobaczenia! :)



Witaj wiosno!

by on 16:33
Dzisiaj mamy pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, a to oznacza, że pozostało coraz mniej czasu do naszej ulubionej pory roku - lata! ...


Dzisiejszy dzień należy do tych dobrych.
W natłoku codziennych spraw zapomniałam o swoich urodzinach, ale szybko mi o nich przypomniano :)

Dziś też Lili po raz pierwszy spróbowała zielonego warzywa jakim jest brokuł i mamy mały sukces! Początkowo szło opornie, ale na koniec wynik zupełnie mnie zadowolił.
 

Tak całkiem serio to w temacie rozszerzania diety dopiero raczkuję. 
Ratuję się artykułami w internecie i wiedzą bardziej doświadczonych koleżanek, które na bieżąco są w tym temacie, bo według zaleceń starszych osób, moja córka powinna mieć już za sobą pierwszego schabowego i pieczone ziemniaczki ;)
Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że kwestia rozszerzenia diety będzie dla mnie tak stresująca to bym go wyśmiała. Tymczasem w głowie pojawiało się mnóstwo niby prostych pytań m.in: czego unikać w składzie produktów, od czego zacząć to nieszczęsne rozszerzanie diety, czy wmuszać w nią jakieś soczki, aż w końcu najtrudniejsze: o co chodzi z tym glutenem?




Stresowałam się do wczoraj, bo wczoraj koleżanka uświadomiła mi, że ja jako matka wszystko wyczuję najlepiej i mam się zdać na siebie a nie trzymać sztywno tego co piszą - miała rację.
Kiedyś ludzie cudownie dawali sobie radę bez internetu a matczyna miłość w połączeniu z kobiecą intuicją działała cuda.

Dla tych początkujących, zestresowanych jak ja polecam też książkę "U malucha na talerzu". Całkiem przyjemna lektura z ciekawymi przepisami. Sama na pewno z nich skorzystam.
Obecnie podjadamy słoiczki bo warzywa jeszcze nie są w pełni formy, ale w weekend wybieramy się na zakupy na targu BIO!

Brokuł król talerza

by on 17:16
Dzisiejszy dzień należy do tych dobrych. W natłoku codziennych spraw zapomniałam o swoich urodzinach, ale szybko mi o nich przypomniano...


Witam na naszym blogu !

Jego autorką jestem ja - szczęśliwa mama prawie półrocznej Liliany. 

Blog stworzyłam z miłości do mojej wyczekanej córki i wrodzonej pasji do pracy. 
Z Lili tworzymy zgrany i dość radosny duet. Często towarzyszy nam jeszcze kot i tata.

Na blogu chcemy się z wami dzielić naszymi modowymi i dziecięcymi inspiracjami. 
Jestem pewna, że pojawią się też posty dla mam - w końcu coś się nam od życia należy.

Nie znajdziecie u nas wypasionych ciuchów od Armaniego.
W naszej szafie króluje moda z sieciówek - czasem starszych kolekcji, lokalnych projektantów i moda na własne przeróbki. 
Wszystkich, którzy szukają inspiracji i optymizmu serdecznie zapraszamy :)
Gwarantujemy zastrzyk mocnej kawy i uśmiechu.

HELLO, BONJOUR, HOLA!

by on 11:39
Witam na naszym blogu ! Jego autorką jestem ja - szczęśliwa mama prawie półrocznej Liliany.   Blog stworzyłam z miłości do mojej w...
Obsługiwane przez usługę Blogger.