Magiczne sześć!


 Dziś wyjątkowo zdecydowałam się na ten wpis, bo właśnie dziś mamy swoje pierwsze małe święto.

Dokładnie sześć miesięcy temu moje życie zmieniło się nie do poznania - tak jak mieszkania w programach TVNu.
O 16:36 na świt przyszła moja córka, dla której powstał ten blog.

Przed narodzinami Lili nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo zmieni się moje życie po jej przyjściu na świat. Wiedziałam, że zmiany nastąpią, ale nie byłam świadoma jak wielkie. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że te wszystkie bajki o tym jaki człowiek chodzi zmęczony mając w domu bobasa możecie sobie wsadzić do kosza. Kiedy zaszłam w ciążę straszono mnie, że teraz już nie będzie imprez, siedzenia po nocach i dogadzania sobie. Guzik prawda. Może faktycznie ilość imprez mocno się ograniczyła, ale nie zrezygnowaliśmy z nich zupełnie. Siedzenie w nocy jest i to nawet w ilości większej niż dotychczas, a zakupów dla siebie nie potrafię sobie odmówić.

Działam dokładnie tak jak kiedyś - widuję się ze znajomymi, sprzątam w domu, gotuję obiady, a od czasu do czasu zdarzy mi się obejrzeć jakiś film. Do kosmetyczki też chodzę! Przecież nie mogę być zaniedbana, bo zadbana mama to szczęśliwa mama, a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

Ten wpis początkowo miał wyglądać zupełnie inaczej. Planowałam porównać jak wyglądał mój dzień przed i po przyjściu Lili na świat, ale po co? Przecież każdy zdaje sobie sprawę z tego, że są one zupełnie różne.

Moje, chociaż dość krótkie macierzyństwo z całą pewnością uświadomiło mi, że bez snu też da się żyć.
Dzień diametralnie się zmienił, ale moim zdaniem zdecydowanie na plus. Więcej czasu spędzam na świeżym powietrzu, uczę się nowych piosenek z repertuaru, który dotychczas był mi obcy (piosenek dla dzieci), nabywam umiejętność kreatywnego myślenia np. w jaki sposób zająć Lili żeby obejrzeć cały odcinek serialu i napić się ciepłej kawy, nabywam umiejętności, które w przyszłości mogą zapewnić mi pracę w cyrku - bo przecież każdego dnia muszę robić z siebie klauna żeby moje dziecię się śmiało w głos. Swoją drogą z tym śmianiem się w głos, to taka dziwna sprawa, bo przy Panu Tacie Lila śmieje się w głos bez konieczności udawania klauna... hmm ;)

Jak każdego rodzica cieszą mnie wszystkie osiągnięcia mojej córki. Te większe i te mniejsze. Jej sukces jest moim i nigdy nie pozwolę jej czuć się choć odrobinę samotną.

Żal mi jedynie tego, że te dni tak szybko lecą. Pomimo miliona fotografii nie potrafię zatrzymać tego czasu żeby powoli się nim delektować. To niezwykłe jak moje szczęście szybko rośnie i jak bardzo się zmienia.

Przede mną ogromne wyzwanie wychowania nowego człowieka. Cieszę się, że ten zaszczyt spotkał właśnie mnie.

Tym razem pozdrawia tylko Mama, bo to dla Lili.





6 komentarzy:

  1. Twoja córa ma 6 miesięcy, a ja jestem 6 miesięcy po ślubie;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja ma już prawie 10 miesięcy a mam wrażenie, że jeszcze wczoraj byłam w ciąży! Czas mija zdecydowanie za szybko.
    ps. robisz przepiękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziekuje :) chociaz jestem typowym laikiem w fotografii :)
      Te dzieci rosna za szybko :(

      Usuń
    2. bardzo dziekuje :) chociaz jestem typowym laikiem w fotografii :)
      Te dzieci rosna za szybko :(

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.