Żyrafka Sophie HIT czy KIT


Żyrafka Sophie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród młodych mam, które chcą dla swoich pociech wszystkiego co najlepsze i najzdrowsze. Jest ona poniekąd wyznacznikiem nowoczesnego rodzicielstwa zgodnego z obecnymi trendami panującymi w sieci.

Ci, którzy już tym tematem się kiedyś zainteresowali, wiedzą, że nie należy ona do najtańszych gryzaków i właśnie to budzi wiele kontrowersji. 
Zacznijmy jednak od początku.

Kto to Sophie
Żyrafka Sophie, to gryzak, który ma pomóc naszym dzieciom przyjemnie przejść przez etap bolesnego ząbkowania. Pochodzi z pięknej Francji i jej tradycja sięga około 50 lat.

Skąd ten szał
Sophie jest wykonana z naturalnej gumy otrzymanej z drzewa gumowego Hevea, a jej cętki to nic innego jak barwnik spożywczy. Dzięki temu uważana jest za niezwykle EKO zabawkę.

Co obiecuje producent
Marketing Sophie jest niewyobrażalnie  pozytywny. Producent twierdzi, że stymuluje ona odpowiednio:
Wzrok - przyciągając jego uwagę do brązowych cętek znajdujących się na całej jej powierzchni.
Słuch - dzięki piszczałce, która znajduje się w jej wnętrzu.
Smak - jest zrobiona w 100% z naturalnej gumy i farby spożywczej.
Dotyk – przyjemna i delikatna w dotyku. Kształt jest idealny dla małych rączek.

MOJE FAKTY
Żyrafka kosztuje średnio około 70 zł co niestety nie sprzyja naszej kieszeni. Jeśli już ktoś decyduje się na jej zakup, to w większości na jakąś okazję. 
Sama kupiłam ją z ciekawości i też przyszłościowo na potrzeby tego postu ;)

Moim zdaniem stwierdzenia producenta, o których pisałam wyżej, nie są do końca trafne.
Wzrok - cętki nie są na tyle kontrastowe żeby nie wiadomo jak bardzo stymulowały wzrok mojej Lili. Mam wrażenie, że ona wcale nie zwróciła na nie uwagi. Taniej zainwestować       w karty kontrastowe.
Słuch - może nam trafił się felerny egzemplarz, ale nasza piszczałka nie zawsze działa poprawnie, a już na pewno nie działa, kiedy to Lili próbuje jej użyć. Trzeba do tego odrobiny sprytu.
Smak - z ciekawości spróbowałam i nie czuję żadnego smaku (nie wiem czego się spodziewałam).
Dotyk - tutaj się zgodzę - faktycznie zabawka jest miła w dotyku i łatwo złapać ją w małe rączki dziecka. Dzięki swojej długiej szyi zawsze jest w zasięgu ręki ;) Co też bardzo ważne jest lekka.

Czy Sophie to HIT czy jednak KIT
Pamiętajmy jednak, ze najważniejsza jest opinia dziecka, a tego w wieku mojej Lili ciężko o nią zapytać. 
Widzę, że chętnie się nią bawi. Lubi memłać jej uszy i nogi, ale czy to jej ulubiony gryzak? Myślę, że jeden z dwóch jej ulubionych, przy czym ten drugi kosztował 10zł, więc rozbieżność jest spora.
Faktura żyrafki sprawia, że łatwo przyczepiają się do niej jakieś drobne farfocle, co mnie bardzo denerwuje.

Gdybym miała jeszcze raz zadecydować o tym czy kupię Sophie czy nie, to bym jej jednak nie kupiła, bo te pozostałe 60zł mogłabym wydać na sporą paczkę pampersów. 
Lili przez brak Sophie nie rozwijałaby się gorzej ani nie byłaby poszkodowana. 
Jestem wręcz pewna, że tego braku by nie odczuła. 
Pamiętajcie jednak, że to wy zarządzacie swoimi finansami i wiecie, co najlepsze dla waszych dzieci. Ten post stanowi tylko moją opinię i nie był przez nikogo finansowany :)

A jak z Sophie u was? Macie? Polecacie czy żałujecie jej zakupu?

Pozdrawiamy ciepło wszystkich czytelników i zapraszamy po więcej.
Mama i Lili









22 komentarze:

  1. No proszę o takiej nowości nie słyszałam, może w sumie dlatego, że już moje dzieci są większe 😉 za to sama robiłam grzechotki i gryzaki dla dzieci, ale bawełniane, dziergane 😊 namówiła mnie do tego jedną z mam, po prostu chciała dla swoich dzieci. Byłoby mi ogromnie miło jakby chciała Pani takie przetestować 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na tak! i nie mogę się doczekać już naszego pięknego króliczka od Pani :)

      Usuń
  2. No proszę o takiej nowości nie słyszałam, może w sumie dlatego, że już moje dzieci są większe 😉 za to sama robiłam grzechotki i gryzaki dla dzieci, ale bawełniane, dziergane 😊 namówiła mnie do tego jedną z mam, po prostu chciała dla swoich dzieci. Byłoby mi ogromnie miło jakby chciała Pani takie przetestować 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem w temacie, ale to wszystko wynika z tego, że nie mam dziecka. Sama zabawka zachęca wyglądem i nietypowym kształtem.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie słyszałam o tej żyrafce. Ale za gryzak 70zł raczej bym nie dała. Wiadomo jak to jest w dzisiejszych czasach. Dużo chwalą, super nowości, a tak naprawdę to zwykły kolejny naciągacz na kasę. Chociaż oczywiście mogę się mylić, bo z tą zabawką nie miałam do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że to cudo, ale jak widać w poście - jednak nie :)

      Usuń
    2. Też myślałam, że to cudo, ale jak widać w poście - jednak nie :)

      Usuń
  5. A jak z ząbkowaniem? Pomaga na ból? Bo rewelacyjne opinie słyszałam właśnie pod tym kątem - gdyby żyrafka miała przynieśc ulgę to 70 zł jestem w stanie wydać, ale tak - cóż, jest o wiele więcej lepszych zabawek w tej cenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam wrażenie, że pomaga tak samo jak ten drugi gryzak za 10zł. Lila patrzy żeby coś memłać i nie koniecznie musi to być żyrafka.
      przy ząbkowaniu u nas i tak bez substancji znieczulających nie możemy się obejść

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Mam wrażenie, że zabawka jest za droga, w tej cenie można kupić nawet trzy gryzaczki, które też doskonale potrafią przynieść ulgę podczas ząbkowania.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  7. My mamy sophie w wersji czerwonej z obręczą i to absolutny hit. Ida woli od niej tylko pandę hevei.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kupiłam żyrafki Sohpie, ponieważ nie pozwalała mi na to klauzula portfela ;) A poważnie: zobaczyłam ją raz u koleżanki na żywo, wydawała się spoko, ale nie żaden tam cud nad cudami. Potem sprawdziłam cenę i wygrał rozsądek a nie moda. Ząbkowanie przeżyliśmy - da się bez Sophie ;) Gdybym w ogóle miała coś takiego kupować, to wybrałabym raczej jakiś porządny gryzak drewniany, bo one są super do masażu dziąsełek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My niebawem będziemy testować takie robione na drutach :)

      Usuń
  9. Za każdym razem, gdy widzę żyrafę, kojarzy mi się z zabawkową gumowackurą dla psów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Swego czasu przymierzałam się do zakupu tej żyrafki, jedna, zrezygnowałam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mieliśmy tej żyrafki, tylko zwykłe gryzaki w rozsądnej cenie - i nie sądzę, by naszemu dziecku zrobiło to jakąkolwiek różnicę :) Zamiast podążać za aktualnymi trendami wolę kierować się rozsądkiem - a 70 złotych za gryzak to dla mnie gruba przesada.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.