Wygodnie i bezpiecznie

/ 11:02


W sobotę urządziliśmy sobie małą wycieczkę po niezwykle ważną rzecz. Jeszcze przed narodzinami Lili szperaliśmy w internecie czytając opinie i zasady wyboru. Wybór nie jest jednak taki prosty i oczywisty...

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś/zastanawiałaś się na ile cenisz życie i zdrowie swojego maleństwa? Jest dla Ciebie BEZCENNE prawda?
Dla mnie też. Dlaczego w takim razie skazujesz je na mniejsze szanse przeżycia kupując fotelik z biedronki? Bo ma fajny wzór popularnych postaci z bajek? Super! To zdradzę Ci sekret - dziecko opierając głowę i tak nie widzi co jest na nim narysowane, więc zainwestuj w porządny fotelik a z tą postacią z bajki kup mu matę na szybę - z całą pewnością bardziej się ucieszy. Uwierz mi na słowo.

W ubiegłą sobotę celem naszej wycieczki był sklep z fotelikami samochodowymi. Nie obyło się jednak bez małego przystanku w pysznej lodziarni ;)
Nie mieliśmy upatrzonej marki ani koloru fotelika. Wiedzieliśmy jedynie, że chcemy żeby fotelik był bezpieczny, dopasowany do naszego samochodu i dziecka oraz montowany tyłem do kierunku jazdy.

Tutaj Ci, którzy nie są na bieżąco pewnie się zdziwią dlaczego tyłem? Przecież Lila jest już duża. Nie mówcie, że nie wiecie! Przecież ostatnimi czasy w internecie aż grzmi od postów na ten temat dlaczego to bezpieczne. Jeśli nie wiecie, to zachęcam do odwiedzenia  bloga osiemgwiazdek i tam wszystko stanie się dla was jasne.

Jako pierwszy i jak się okazało ostatni, sklep doboru fotelika wybraliśmy świeżo otwarty sklep CENTRUM FOTELIKÓW w Katowicach. Uwierzcie, że post nie jest sponsorowany, bo kto chciałby sponsorować tak małego bloga skoro w internecie są miliardy częściej odwiedzanych i komentowanych. Wybraliśmy się tam, bo dzięki ich postom czułam, że im ufam, a bezpieczeństwo mojego dziecka jest dla mnie priorytetem.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce - zastaliśmy malutki, schludny sklep z bardzo cierpliwym Panem w środku. Powiedzieliśmy bardzo krótko czego potrzebujemy: bezpiecznego fotelika dla tej małej damy. I wtedy zaczęły się jak dla nas - laików - trudne pytania. 
Niestety nie do końca wiedzieliśmy jak powinny brzmieć odpowiedzi, więc Pan cierpliwie nam wszystko opisywał i pokazywał różnice. Lilce bardzo przypadł do gustu, bo ciągle chciała się z nim dzielić swoim gryzakiem ;)

Pan sprzedawca każdy fotelik, który się nam spodobał przymierzał do naszego samochodu i sprawdzał, czy posiada odpowiedni kąt nachylenia. Nie bagatelizujcie kąta nachylenia. Nawet te kilka stopni jest ważne. Dzięki temu podróż waszego dziecka jest bezpieczniejsza. Z całą pewnością zauważyliście lecącą do przodu główkę waszej pociechy, kiedy przyśnie w foteliku. Taka pozycja głowy utrudnia oddychanie, obciąża kręgosłup i przede wszystkim nie jest bezpieczna w czasie wypadku. Ten kąt nachylenie ma m.in za zadanie zapobiegać tej lecącej główce.

Jak się okazało fotelik, który kiedyś bardzo nam się podobał i na niego stawialiśmy nasze głosy - NIE PASOWAŁ do naszego samochodu. Jego kąt nachylenia był zbyt mały. I tak moje marzenia o cudownym, czarnym Recaro ulotniły się. Do tej pory mi smutno, ale przecież nie o formę wizualną tutaj chodzi, a o bezpieczeństwo.

Po wyborze kilku sztuk zaczęliśmy przymierzać Lili - polecam wykonać taką czynność z waszymi maluszkami. Fotelik fotelikowi nie jest równy i czasami różnica w tym jak siedzi sobie nasza pociecha jest ogromna, a to przecież jej ma być tam wygodnie.
Po takiej przymiarce odpadło nam kolejnych kilka fotelików i zostały dwa. 
Pierwszy z funkcją marzeniem - obracaniem 360 stopni. Wyobraź sobie fotelik, który obracasz w stronę drzwi, wkładasz malucha i obracasz w stronę kanapy. Byłam zakochana. Wyobrażałam sobie już mój odpoczywający kręgosłup kiedy wkładam Lilkę po którymś z kolei przystanku w sklepie. Poza tym wizualnie był cudowny. Zgrabny, opływowy i Lila wyglądała w nim jak prezes Microsoftu.

Drugi bez tej cudownej funkcji obracania, ale dobrze wypadał w testach ADAC. Taki, który posiadał wszystko żeby uspokoić moją duszę gdy na myśl przychodziło mi słowo "bezpieczeństwo". Ten jednak nie był opływowy i nie ratował mojego kręgosłupa po setnym sklepie.

Zastanawialiśmy się kilkanaście minut - serio. Wybór nie był dla mnie oczywisty, bo wybierając ten drugi miałam przed oczami udeptaną kanapę kiedy Lila zacznie sama do niego wsiadać. Ba! Prawie zdecydowaliśmy się na ten pierwszy, ale moja kobieca dusza podpowiedziała mi żeby zapytać sprzedawcę co on by wybrał dla swojego dziecka, a on bez zastanowienia się powiedział, że ten drugi. Poczułam ulgę, bo to przecież było oczywiste, że po taki fotelik przyjechałam. I tak wyglądał nasz zakup.
Dzięki serdecznie OSIEMGWIAZDEK waszemu miłemu Panu z Katowic za tak fachową pomoc!

Teraz tak rzeczowo: Jesteś w trakcie wyboru fotelika dla waszej pociechy?
Pamiętaj:
- wybierz sklep w którym będziesz miał możliwość przymierzenia fotelika do swojego samochodu, bo jak widać na przykładzie mojego wymarzonego Recaro - nie wszystkie foteliki będą Ci odpowiadały,
- koniecznie posadź w nim swoją pociechę - zobaczysz, że nie we wszystkich będzie tak samo wygodnie siedziała,
- poczytaj dlaczego warto zainwestować w foteliki montowane tyłem do kierunku jazdy i zastanów się nad wyborem właśnie takiej opcji,
- jeśli czujesz, że sprzedawca nie do końca zna odpowiedzi na zadawane przez Ciebie pytania - zmień sklep! Przecież masz być pewien, że kupujesz to co dla was najlepsze,
- pytaj, pytaj i jeszcze raz pytaj. Sprzedawca jest od tego by Ci pomóc,
- pamiętaj o kącie nachylenia - to jest ważne przy dzieciakach w wieku mojej Lilki - starsze już samodzielnie siedzą, więc presja tego kąta nie jest już tak wielka,

My zdecydowaliśmy się na MAXI COSI 2wayPearl 9-18kg + Baza Isofix 2Wayfix.
Nie był to najdroższy fotelik, ale nam odpowiadał.

Jeśli twierdzisz, że cena jest za wysoka, to podziel ją na ilość lat przez które Twoja pociecha będzie używała fotelika. Dalej za wysoka? zastanów się czy planujesz kolejne dziecko, które będzie mogło go używać - jeśli tak to podziel wynik tego dzielenia znowu przez ilość lat przez którą Twoje kolejne dziecko będzie używało fotelika. Nie planujesz więcej dzieci? To po wyniku pierwszego dzielenia zastanów się ile rocznie wydajesz na bzdety. Nadal dużo? Przerzuć się na autobus.

Przecież bezpieczeństwo Twojego dziecka jest BEZCENNE.

Tak na koniec mała dawka humoru SKOPIOWANA z fanpage OSIEMGWIAZDEK na FB. Wpadajcie do nich, bo warto :)

"Każde poniższe pytanie oraz odpowiedź padły u nas w sklepie. Może niekoniecznie w jednej rozmowie, ale w całej karierze tak.
Klient: a po co właściwie jest fotel tyłem?
8*: żeby podczas wypadku pana dziecko przeżyło.

K: ale ja nie planuję wypadku.
8: zaskoczę pana: prawie nikt nie planuje.

K: koleżanka wozi przodem i mówi, że jest dobrze.
8: miałem kolegę, który używał heroiny i też mówił, że jest dobrze. Obecnie nie żyje.

K: ale ona mówi, że się przodem się sprawdził.
8: a ile wypadków przeżyły jej dzieci?

K: to dlaczego te przodem są w sprzedaży?
8: bo są ludzie, którzy chcą je kupować.

K: ale tych przodem jest więcej i to o czymś świadczy.
8: tak, o tym, że w szkole jest za dużo religii, a za mało fizyki.

K: moje dziecko nie jest niepełnosprawne żeby w takim fotelu jeździło.
8: taki fotel jest właśnie po to aby ten stan rzeczy pozostał niezmienny.

K: gdzie dziecko ma nogi?
8: cały czas przytwierdzone do miednicy.

K: a co dziecko zrobi z nogami?
8: prawdopodobnie to co będzie chciało.

K: a jak mu nogi nie urosną?
8: foteliki dziecięce nie wpływają w żaden sposób na działanie hormonu wzrostu u człowieka.

K: na pewno?
8: tak.

K: a będzie coś widziało?
8: jeśli nie założy pan dziecku czapki na oczy to tak.

K: nie będę widział dziecka.
8: proszę widzieć drogę.

K: tylko, że fotelik zajmie mi miejsce w aucie.
8: może pan go postawić w salonie, wtedy zajmie miejsce w domu.

K: ale ten montaż jest skomplikowany.
8: skomplikowana to jest operacja kręgosłupa. Po wypadku na przykład.

K: a czy dam sobie z nim radę?
8: 50 lat temu człowiek mając do dyspozycji kalkulator i dużo benzyny poleciał na Księżyc. I wrócił. Więc nie wydaje mi się, żeby dorosły człowiek w XXI wieku miał problem z przeciągnięciem trzech pasków przez kawałek plastiku.

K: drogie są te fotele.
8: i tak tańsze niż rehabilitacja.

K: ale wy je sprzedajecie bo na nich zarabiacie.


W sobotę urządziliśmy sobie małą wycieczkę po niezwykle ważną rzecz. Jeszcze przed narodzinami Lili szperaliśmy w internecie czytając opinie i zasady wyboru. Wybór nie jest jednak taki prosty i oczywisty...

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś/zastanawiałaś się na ile cenisz życie i zdrowie swojego maleństwa? Jest dla Ciebie BEZCENNE prawda?
Dla mnie też. Dlaczego w takim razie skazujesz je na mniejsze szanse przeżycia kupując fotelik z biedronki? Bo ma fajny wzór popularnych postaci z bajek? Super! To zdradzę Ci sekret - dziecko opierając głowę i tak nie widzi co jest na nim narysowane, więc zainwestuj w porządny fotelik a z tą postacią z bajki kup mu matę na szybę - z całą pewnością bardziej się ucieszy. Uwierz mi na słowo.

W ubiegłą sobotę celem naszej wycieczki był sklep z fotelikami samochodowymi. Nie obyło się jednak bez małego przystanku w pysznej lodziarni ;)
Nie mieliśmy upatrzonej marki ani koloru fotelika. Wiedzieliśmy jedynie, że chcemy żeby fotelik był bezpieczny, dopasowany do naszego samochodu i dziecka oraz montowany tyłem do kierunku jazdy.

Tutaj Ci, którzy nie są na bieżąco pewnie się zdziwią dlaczego tyłem? Przecież Lila jest już duża. Nie mówcie, że nie wiecie! Przecież ostatnimi czasy w internecie aż grzmi od postów na ten temat dlaczego to bezpieczne. Jeśli nie wiecie, to zachęcam do odwiedzenia  bloga osiemgwiazdek i tam wszystko stanie się dla was jasne.

Jako pierwszy i jak się okazało ostatni, sklep doboru fotelika wybraliśmy świeżo otwarty sklep CENTRUM FOTELIKÓW w Katowicach. Uwierzcie, że post nie jest sponsorowany, bo kto chciałby sponsorować tak małego bloga skoro w internecie są miliardy częściej odwiedzanych i komentowanych. Wybraliśmy się tam, bo dzięki ich postom czułam, że im ufam, a bezpieczeństwo mojego dziecka jest dla mnie priorytetem.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce - zastaliśmy malutki, schludny sklep z bardzo cierpliwym Panem w środku. Powiedzieliśmy bardzo krótko czego potrzebujemy: bezpiecznego fotelika dla tej małej damy. I wtedy zaczęły się jak dla nas - laików - trudne pytania. 
Niestety nie do końca wiedzieliśmy jak powinny brzmieć odpowiedzi, więc Pan cierpliwie nam wszystko opisywał i pokazywał różnice. Lilce bardzo przypadł do gustu, bo ciągle chciała się z nim dzielić swoim gryzakiem ;)

Pan sprzedawca każdy fotelik, który się nam spodobał przymierzał do naszego samochodu i sprawdzał, czy posiada odpowiedni kąt nachylenia. Nie bagatelizujcie kąta nachylenia. Nawet te kilka stopni jest ważne. Dzięki temu podróż waszego dziecka jest bezpieczniejsza. Z całą pewnością zauważyliście lecącą do przodu główkę waszej pociechy, kiedy przyśnie w foteliku. Taka pozycja głowy utrudnia oddychanie, obciąża kręgosłup i przede wszystkim nie jest bezpieczna w czasie wypadku. Ten kąt nachylenie ma m.in za zadanie zapobiegać tej lecącej główce.

Jak się okazało fotelik, który kiedyś bardzo nam się podobał i na niego stawialiśmy nasze głosy - NIE PASOWAŁ do naszego samochodu. Jego kąt nachylenia był zbyt mały. I tak moje marzenia o cudownym, czarnym Recaro ulotniły się. Do tej pory mi smutno, ale przecież nie o formę wizualną tutaj chodzi, a o bezpieczeństwo.

Po wyborze kilku sztuk zaczęliśmy przymierzać Lili - polecam wykonać taką czynność z waszymi maluszkami. Fotelik fotelikowi nie jest równy i czasami różnica w tym jak siedzi sobie nasza pociecha jest ogromna, a to przecież jej ma być tam wygodnie.
Po takiej przymiarce odpadło nam kolejnych kilka fotelików i zostały dwa. 
Pierwszy z funkcją marzeniem - obracaniem 360 stopni. Wyobraź sobie fotelik, który obracasz w stronę drzwi, wkładasz malucha i obracasz w stronę kanapy. Byłam zakochana. Wyobrażałam sobie już mój odpoczywający kręgosłup kiedy wkładam Lilkę po którymś z kolei przystanku w sklepie. Poza tym wizualnie był cudowny. Zgrabny, opływowy i Lila wyglądała w nim jak prezes Microsoftu.

Drugi bez tej cudownej funkcji obracania, ale dobrze wypadał w testach ADAC. Taki, który posiadał wszystko żeby uspokoić moją duszę gdy na myśl przychodziło mi słowo "bezpieczeństwo". Ten jednak nie był opływowy i nie ratował mojego kręgosłupa po setnym sklepie.

Zastanawialiśmy się kilkanaście minut - serio. Wybór nie był dla mnie oczywisty, bo wybierając ten drugi miałam przed oczami udeptaną kanapę kiedy Lila zacznie sama do niego wsiadać. Ba! Prawie zdecydowaliśmy się na ten pierwszy, ale moja kobieca dusza podpowiedziała mi żeby zapytać sprzedawcę co on by wybrał dla swojego dziecka, a on bez zastanowienia się powiedział, że ten drugi. Poczułam ulgę, bo to przecież było oczywiste, że po taki fotelik przyjechałam. I tak wyglądał nasz zakup.
Dzięki serdecznie OSIEMGWIAZDEK waszemu miłemu Panu z Katowic za tak fachową pomoc!

Teraz tak rzeczowo: Jesteś w trakcie wyboru fotelika dla waszej pociechy?
Pamiętaj:
- wybierz sklep w którym będziesz miał możliwość przymierzenia fotelika do swojego samochodu, bo jak widać na przykładzie mojego wymarzonego Recaro - nie wszystkie foteliki będą Ci odpowiadały,
- koniecznie posadź w nim swoją pociechę - zobaczysz, że nie we wszystkich będzie tak samo wygodnie siedziała,
- poczytaj dlaczego warto zainwestować w foteliki montowane tyłem do kierunku jazdy i zastanów się nad wyborem właśnie takiej opcji,
- jeśli czujesz, że sprzedawca nie do końca zna odpowiedzi na zadawane przez Ciebie pytania - zmień sklep! Przecież masz być pewien, że kupujesz to co dla was najlepsze,
- pytaj, pytaj i jeszcze raz pytaj. Sprzedawca jest od tego by Ci pomóc,
- pamiętaj o kącie nachylenia - to jest ważne przy dzieciakach w wieku mojej Lilki - starsze już samodzielnie siedzą, więc presja tego kąta nie jest już tak wielka,

My zdecydowaliśmy się na MAXI COSI 2wayPearl 9-18kg + Baza Isofix 2Wayfix.
Nie był to najdroższy fotelik, ale nam odpowiadał.

Jeśli twierdzisz, że cena jest za wysoka, to podziel ją na ilość lat przez które Twoja pociecha będzie używała fotelika. Dalej za wysoka? zastanów się czy planujesz kolejne dziecko, które będzie mogło go używać - jeśli tak to podziel wynik tego dzielenia znowu przez ilość lat przez którą Twoje kolejne dziecko będzie używało fotelika. Nie planujesz więcej dzieci? To po wyniku pierwszego dzielenia zastanów się ile rocznie wydajesz na bzdety. Nadal dużo? Przerzuć się na autobus.

Przecież bezpieczeństwo Twojego dziecka jest BEZCENNE.

Tak na koniec mała dawka humoru SKOPIOWANA z fanpage OSIEMGWIAZDEK na FB. Wpadajcie do nich, bo warto :)

"Każde poniższe pytanie oraz odpowiedź padły u nas w sklepie. Może niekoniecznie w jednej rozmowie, ale w całej karierze tak.
Klient: a po co właściwie jest fotel tyłem?
8*: żeby podczas wypadku pana dziecko przeżyło.

K: ale ja nie planuję wypadku.
8: zaskoczę pana: prawie nikt nie planuje.

K: koleżanka wozi przodem i mówi, że jest dobrze.
8: miałem kolegę, który używał heroiny i też mówił, że jest dobrze. Obecnie nie żyje.

K: ale ona mówi, że się przodem się sprawdził.
8: a ile wypadków przeżyły jej dzieci?

K: to dlaczego te przodem są w sprzedaży?
8: bo są ludzie, którzy chcą je kupować.

K: ale tych przodem jest więcej i to o czymś świadczy.
8: tak, o tym, że w szkole jest za dużo religii, a za mało fizyki.

K: moje dziecko nie jest niepełnosprawne żeby w takim fotelu jeździło.
8: taki fotel jest właśnie po to aby ten stan rzeczy pozostał niezmienny.

K: gdzie dziecko ma nogi?
8: cały czas przytwierdzone do miednicy.

K: a co dziecko zrobi z nogami?
8: prawdopodobnie to co będzie chciało.

K: a jak mu nogi nie urosną?
8: foteliki dziecięce nie wpływają w żaden sposób na działanie hormonu wzrostu u człowieka.

K: na pewno?
8: tak.

K: a będzie coś widziało?
8: jeśli nie założy pan dziecku czapki na oczy to tak.

K: nie będę widział dziecka.
8: proszę widzieć drogę.

K: tylko, że fotelik zajmie mi miejsce w aucie.
8: może pan go postawić w salonie, wtedy zajmie miejsce w domu.

K: ale ten montaż jest skomplikowany.
8: skomplikowana to jest operacja kręgosłupa. Po wypadku na przykład.

K: a czy dam sobie z nim radę?
8: 50 lat temu człowiek mając do dyspozycji kalkulator i dużo benzyny poleciał na Księżyc. I wrócił. Więc nie wydaje mi się, żeby dorosły człowiek w XXI wieku miał problem z przeciągnięciem trzech pasków przez kawałek plastiku.

K: drogie są te fotele.
8: i tak tańsze niż rehabilitacja.

K: ale wy je sprzedajecie bo na nich zarabiacie.
Continue Reading

Nazywamy go różnie od cycusia po nynusia czy nupla. Jego kształt i barwę możemy wybrać indywidualnie wedle naszych upodobań. O kim mowa? Czy warto go mieć i podawać dziecku?
Tak mały, a budzi tyle kontrowersji.
SMOCZEK.
Ciągle budzi poruszenie w internetowym świcie mam. Dzięki niemu maleństwo szybciej się uspokaja i zdecydowanie łatwiej zasypia. Ten zły Pan może jednak powodować wady zgryzu i zaburzać odruch ssania. Czy warto się na niego decydować?

Według większości poradników nie powinniśmy podawać go dziecku w pierwszych tygodniach  życia, kiedy to dopiero uczy się ssania naszej piersi. Smoczek wymaga nieco innego ruchu warg i języka, więc powinniśmy dać maluszkowi czas najpierw na opanowanie sztuki jedzenia.
Jeśli już zdecydujemy się na podanie go, to podobno mamy wybierać tylko te momenty, kiedy  rzeczywiście jest nam niezbędny.

Nadużywane smoczków może w przyszłości skutkować wadą zgryzu i to właśnie najczęściej spotykany argument jego przeciwników. Która z nas chciałaby borykać się z koniecznością bolesnych wizyt u ortodonty. Przecież nie chcemy krzywdy własnego dziecka. Jest jednak zdecydowanie lepszy niż brzydki nawyk ssania kciuka.

Przeglądając strony internetowe znajdziemy więcej argumentów przeciw niż za. Daczego więc po niego sięgamy?

Znacie sytuację kiedy dzieciątko chce być cały dzień przy cycusiu i nie odpuszcza ani na moment? A może kojarzycie głośny płacz podczas usypiania w łóżeczku? Nie? To może wasza pociecha budziła się w nocy co chwilę i była niespokojna? Nadal nie? To super trafiliście. Jeśli jednak kojarzycie to na pewno wasze dzieci korzystały później ze smoczka. Ten pan ważny daje im poczucie bezpieczeństwa i chociaż odrobinę przypomina bliskość mamy. 

Popatrzmy prawdzie w oczy. Niektóre dzieciaczki jeszcze w szpitalu dają nam nieźle popalić. Ciągły płacz nowego obywatela i nasza bezradność zmuszają nasz mózg do szukania szybkich rozwiązań.  W pierwszych dniach dopiero się poznajemy i nie od razu wiemy jak pomóc naszej płaczącej małej istocie. Czy to wstyd, że sięgamy wtedy po smoczka? 

Osobiście uważam, że nie! Moja Lili jeszcze w czasie pobytu w szpitalu została "zatkana" smoczkiem. Nie czuję się przez to gorszą matką. Obecnie też używamy smoczka, ba! mamy ich cały arsenał ;) i nie czuję się z tym źle. Jestem pewna, że przyjdzie czas kiedy z pełną powagą rozstaniemy się z nim i wkroczymy w "dorosłość".
Bywają jednak dzieci, które same odrzucają smoczka i za nic w świecie nie chcą go ssać. I w tym momencie przypomina mi się opowieść mojej mamy jak to mój brat nie chciał smoczka, a ona na siłę mu go dawała, bo podobały jej się dzieci ze smoczkiem.

Jaka jest moja opinia? Jestem ani za ani przeciw.  Same wiemy najlepiej czego potrzebują nasze dzieci i czym nie zrobimy im krzywdy. Zdajmy się na nasz instynkt i potrzeby naszego maluszka. 

A jaka jest wasza opinia na ten temat? 
Całuję! 
Mama i Lili









Pan ważny

by on 17:09
Nazywamy go różnie od cycusia po nynusia czy nupla. Jego kształt i barwę możemy wybrać indywidualnie wedle naszych upodobań. O kim mowa...


Nie musisz być mamą żeby zrozumieć trud tego postu. Wystarczy, że jesteś kobietą. Nie chcę tutaj ubliżyć panom, ale myślę,  że ten problem dotyczy zdecydowanie większej ilości kobiet niż mężczyzn.

Historia zaczyna się standardowo. Jest sobie rodzinka... po jakimś czasie na świat przychodzi ich upragniony maluszek, który większość dnia przesypia. Z czasem dzieciątko robi się coraz bardziej aktywne, coraz więcej czasu zaczyna spędzać poza łóżeczkiem.. pełzać tu i tam.. i przychodzi ten magiczny dzień! Dzień pierwszego posiłku! Nastawiony aparat, miliony fotek, nagrany filmik, zachwyty rodziców i tak właśnie ta historia zaczyna się powoli marasić..
Dalej jest dużo uśmiechów, westchnień i zdjęć. Nadal jest kolorowo, a nawet jeszcze bardziej kolorowo niż było wcześniej, bo na ubrankach pojawiają się pierwsze trudniejsze do usunięcia plamy ;)

Która z nas chociaż raz nie próbowała doprać zabrudzonych ubrań? Jak nie masz dziecka, to z pewnością kiedyś umazałaś się jedzoną w ukryciu czekoladą, czy polałaś się czerwonym winem. Nie? to pewnie udało Ci się kupić piękną bluzkę na wyprzedaży, którą ktoś umazał podkładem podczas przymiarki ;) Nie wierzę, że nigdy nie spotkałaś się z plamami.

Jak dalej toczy się historia? idziemy do sklepu.. kupujemy odplamiacze.. wybieramy te przeznaczone do ubranek dla dzieci, bo przecież o takich tutaj piszę, i namaczamy, trzemy i czekamy na rezultaty... Nie zeszło, więc wyruszamy do sklepu po inne środki - tym razem silniejsze, które też nie zawsze dają radę.
I tak zataczamy błędne koło: ubieramy, karmimy, zapieramy, suszymy, ubieramy, karmimy, zapieramy... 
Nie martw się, przygoda z plamami tylko na początku jest straszna. Po jakimś czasie nabierzesz wprawy i doświadczenia. Dobierzesz własne metody i plamy nie będą Ci już straszne.

Moja przygoda wyglądała dokładnie tak samo.. Jeśli chodzi o plamy, to jeszcze jestem na etapie laika i ciągle się uczę. Nie mam do końca wypracowanej metody zwalczania ich, ale specjalnie dla was zebrałam kilka rad, które warto wypróbować, żeby ubranka nadal były ładne i służyły nam dłużej niż do pierwszego posiłku.

CO ROBIĆ
Poplamione ubranko najlepiej jest od razu zaprać. Zadbaj o to żeby woda nie była za gorąca, bo gorąca woda może niektóre plamy utrwalić i będzie nam ciężej je doprać.
Zacznij od zwykłego szarego mydła - wbrew pozorom świetnie sobie radzi ze świeżymi plamami. Po pierwszym zapraniu możesz natrzeć plamę mydełkiem ponownie i zostawić na pół godziny, a później ponownie przeprać ubranko.

Nie pomogło? Tutaj kilka innych domowych lub mniej domowych sposobów:
mydełko do odplamiania Dr Beckmann
odplamiacze typu: Vanish, OXY itp,
polanie plamy sokiem z cytryny - pozostawić na kilka minut i zaprać
polanie plamy octem - pozostawić na kilka minut i zaprać
nałożenie na plamę papki z sody - pozostawić na kilka minut, później zaprać

Niektóre plamy utleniają się i znikają na słoneczku, więc warto wykorzystać ten darmowy odplamiacz.
Jedna z koleżanek doradziła mi, żeby poplamione ubranko włożyć na 12h do pampersa pełnego sików naszego maluszka a po jego wyciągnięciu uprać je (ubranko oczywiście) w pralce. Nie próbowałam, ale każda rada jest na wagę złota.

Pamiętajcie o jednym - jeśli po pierwszym praniu plama nie zeszła i chcecie walczyć z nią nadal, to nie prasujcie jej, bo jeszcze ciężej będzie wam ją usunąć.

Jak już nic nie pomoże i załamujecie ręce, to polecam skorzystać z mojego pomysłu - małej przeróbki ;)
Na zdjęciach możecie zobaczyć poplamione body Lilki z którymi nie chciało mi się już walczyć i moją wersję przeróbki. Dzięki temu jeszcze trochę będziemy mogły ich używać. Pomalowałam je specjalną farbą do tkanin, ale jeśli sądzicie, że nie macie weny na to, to polecam też po prostu zakryć plamę naprasowanką lub przyszyć jakąś kreatywną łatkę.

Mam nadzieję, że od dziś staniecie się pogromcami plam! 
Czy macie swoje sprawdzone sposoby na plamy?

Pozdrawiamy i ściskamy!
Mama i Lili 











Brudne sprawy...

by on 10:01
Nie musisz być mamą żeby zrozumieć trud tego postu. Wystarczy, że jesteś kobietą. Nie chcę tutaj ubliżyć panom, ale myślę,  że ten probl...



Wiosna wiosną, ale nie ma co szaleć.. Na początku zachęciła nas pogodą, a teraz wieje chłodem ;)
Codziennie mamy nie lada wyzwanie w co ubrać Lili.. wychodzimy w kombinezonie, a wracamy w cienkiej kurtce.
Dziś przedstawiamy (nie) sportową stylizację. Szczerze Lila przypomina mi w niej gosposię, która robi porządki przed świętami. Jeszcze kilka lat i w tych porządkach będzie mi pomagać ;)

Jak wasze świąteczne przygotowania? Wszystko dopięte na ostatni guzik? bo u nas szaleństwo trwa i nie wiem czy do tych, ale do kolejnych świąt się wyrobimy ;)

Pozdrawiamy!
Mama i Lili









UBRANIA:
Body i spodnie: H&M
Sweter: ZARA
Opaska i buty: osiedlowy sklepik

(nie) na sportowo

by on 14:10
Wiosna wiosną, ale nie ma co szaleć.. Na początku zachęciła nas pogodą, a teraz wieje chłodem ;) Codziennie mamy nie lada wyzwanie w co...
Kochane,
jestem bardzo szczęśliwa, że powoli wasze grono tutaj i na naszych portalach społecznościowych się powiększa.
Dostaję od was też maile z różnymi zapytaniami i postanowiłam, że na te które się powtarzają będę mogła odpowiedzieć tutaj.

Ostatnio dostałam kilka zapytań o to czy polecam zestawy Velvet z La Millou. Moja odpowiedź będzie krótka: nie wiem, nie posiadam więc nie mam o nich zdania.

Przy kompletowaniu wyprawki dla mojej Lili długo szukałam odpowiedniej pościeli. Przy jej wyborze miałam dwa kryteria: 100% bawełny i wzór bajkowego lasu. Niby wymagania niewielkie, ale bardzo ciężko było mi znaleźć osobę, która posiadała wzór bajkowego lasu.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam bajkowy las od razu się w nim zakochałam i wiedziałam, że musi należeć do mojej córki - żeby miała kolorowe sny ;) Ciągle męczyłam Pana Tatę, że ma razem ze mną przeszukiwać internet żeby go dorwać.
Każdy wieczór szperałam w internecie i tak wyszperałam stronę popularnej Mamy Bubu.
W czasie mojego zamówienia byłam bardzo niezdecydowana jak uszyta ma być poszewka na kołdrę i zdałam się całkowicie na Mamę Bubu. Kobieta zna się na rzeczy. Poza tym jest bardzo miła i konkretna. Jeśli nie macie pomysłu na to jak chcecie żeby wyglądał zamówiony produkt, to polecam zdać się na jej estetykę i doświadczenie.

Kiedy przesyłka dotarła byłam zachwycona! wzorem, wykonaniem i tym, że w końcu miałam to, co chciałam.
Post nie jest w żaden sposób sponsorowany - pościel dla Lili zakupiłam jeszcze przed jej narodzinami, a wtedy też nie było tego bloga :)

Minęło 6 miesięcy, a ta pościel wciąż wygląda jak nowa - sami oceńcie na zdjęciach. Oczywiście używam jej na zmianę z inną, ale to nie zmienia faktu, że bawełna jest wysokiej klasy. Zamki są schowane i nie ma możliwości żeby powodowały dyskomfort dla Lili w czasie snu. Wszystko pięknie odszyte i łatwe to prasowania. Białe elementy nadal pozostały białe, bo nie farbuje w czasie prania.

Mama Bubu jest już na tyle popularna, że otworzyła swój sklep internetowy. Znajdziecie tam wkładki do wózków, zestawy pościeli, piękne kocyki i poduszki dla waszych maluchów!
Osobiście was zachęcam do skorzystania, bo my z całą pewnością skorzystamy ponownie!


Mamę Bubu znajdziecie na jej stronie internetowej KLIK
i Facebooku KLIK

A może ktoś z was już korzystał?

Pozdrawiamy i życzymy codziennie kolorowych snów!
Mama i Lili







Kolorowych snów

by on 10:18
Kochane, je stem bardzo szczęśliwa , że powoli wasze grono tutaj i na naszych portalach społecznościowych się powiększa. Dostaję od wa...
Obsługiwane przez usługę Blogger.